14 maja 2025, środa
Historycy
znają (żartowałem, zna pewnie garstka) książkę Victora Klemperera Notatnik
filologa, o specyfice języka nazistowskich Niemiec, o narodowo-socjalistycznej
nowomowie jako kluczu do zrozumienia istoty państwa Hitlera. Od „zawsze”
chciałbym przeczytać taką książeczkę o III RP. Cóż nam Adam Michnik po 1989
podłożył znaczeniowo pod konkretne słowa w naszym codziennym słowniku i jak
słownik ten ewoluował? Cóż znaczyła odmieniana przez wszystkie przypadki „demokracja”,
„liberalizm”, „nacjonalizm”, „prawica”, „lewica”, „inteligencja”, „dziennikarstwo”,
„niezależne media”, znowu „demokracja” i kim/czym przez te wszystkie lata można
by ilustrować te pojęcia? Cóż one wszystkie mówiły nam i wciąż mówią o tym
państwie dziwnie poczętym i o jego stanie dzisiaj, gdy choć w sile wieku, to
słania się już nad grobem?
*
* *
Celem
Adama Michnika vide „Gazety Wyborczej” vide III RP było
stworzenie nowego Polaka, czyli nowego człowieka. Nikomu kto choć liznął
historii w czasach sprzed ministerki Nowackiej nie trzeba chyba przypominać, że
postulat tworzenia nowego człowieka, to jeden z filarów – obok kumulowania
władzy i inżynierii społecznej – totalitaryzmu w jego celach.
*
* *
III
RP od swego zarania także myślała o przyszłości. Ba! Żyła przyszłością. Na
przyszłość bowiem odkładano niemal wszystko, co fundamentalne dla zdrowego i
rychłego wyjścia z wychodka komunizmu. Rozliczenie się ze zbrodniarzami, ludźmi
służb, przywódcami partyjnymi, najbardziej wpływowymi towarzyszami, prominentnymi
funkcjonariuszami? To nie pora, a w ogóle to nie kopie się leżącego. Lustracja?
A co to za babranie się w nieczystościach? Dajmy temu pokój. Teczki? Obrzydliwość!
I jeszcze nie czas! Postawa intelektualistów polskich w stalinizmie?
Pornografia! Komu ma to teraz służyć? Może kiedyś do tego wrócimy. Dziennikarze,
media, podczas stanu wojennego? Nie wypada. Nie teraz. Kiedyś…
*
* *
Z
listu Jerzego Giedroycia do Czesława Miłosza, 1991: „Twój przyjaciel Michnik zupełnie
zwariował, zakochany w Jaruzelskim, którego lansuje nawet w Związku Sowieckim.
To wszystko jest przerażające. Już nawet nie chcę mi się na temat tych
idiotyzmów pisać”.
*
* *
Pisząc
o dziwnym poczęciu III RP na myśl przychodzi mi scena ze Zniewolonego umysłu,
w której Miłosz odmalował początki „rewolucji odwschodniej” w Polsce, czyli
instalowania przez bolszewików i naszych Polaków poniekąd komunizmu nad Wisłą.
Pan Czesław pisał: „Łoże małżeńskie na zaślubiny rządu z narodem było przybrane
w narodowe godła i flagi, ale spod łóżka wystawały buty enkawudzisty”.
Tymczasem u początku III RP brakło już narodowych symboli, bo nowym „elitom”
przypominały one prędzej o bieganiu narodowców za Żydami po ulicach Polski
Dwudziestolecia niż przywoływały na myśl coś wzniosłego, nie wzbijały w dumę po
tylu sowieckich latach w Polsce. Buty spod łóżka też nie wystawały. Komuniści
nie musieli ich ściągać – oni wleźli w nich do samego wyra.
*
* *
Czesław
Miłosz o Adamie Michniku: „Tu chodzi o grubą kreskę. Jeśli ktoś, kto pisze
dzieje honoru w Polsce, mówi, że Kiszczak to człowiek honoru i przyjmuje
Jaruzelskiego… No, to jest kwestia miary. Michnik doprowadził do zatarcia
obrazu politycznego w Polsce. Zatarcia miar, wartości”.
*
* *
A
wszak wiadomo, że moralizatorami zostają zwykle ludzie obciążeni nieuleczalnymi
skazami. Np. fobią narodową.
*
* *
Aleksander
Wat powiadał kiedyś, że po latach okazało się, iż najtrafniejszą diagnozę Sowietów,
totalitaryzmu sowieckiego, komunizmu, w międzywojennej Polsce, dawała prawica. Przed
1939 rokiem po lewej stronie i wśród liberałów, postępowców, opinie narodowców
na temat komunizmu brano za przejaw „intelektualnego szarlataństwa”, „ciemnogrodu”,
„taniej propagandy”, „obsesji”, „celowego zohydzania”. Wyśmiewano je do rozpuku. Tymczasem to oni –
czarna reakcja – mieli rację. Nie jest czymś odkrywczym zauważyć, że dziś jasno
widać, że jeśli idzie o III RP i jej kondycję, od samego początku w
zdecydowanej większości poprawne diagnozy kreśliła także – wyszydzana, wytykana
palcami od wariatów – prawica.
*
* *
Ale
co dalej? – pyta na Twitterze Marek Wróbel. Co po III RP, bo choć zdychać może
długo, to to że na nogach się słania, to pewne. Ano – o tym trzeba dyskutować,
trzeba się na to przygotowywać. Już. Teraz. I ja o tym ciągle myślę – z perspektywy
tzw. uczonego, historyka, akademika, z perspektywy Krakowa, ale przede
wszystkim - z pozycji Polaka.
*
* *
Andrzej
Walicki, człowiek jak najdalszy od prawicy, pisał kiedyś, że „nihilizm narodowy
naprawdę u nas istniał”, mając na myśli ludzi lewicy, niekoniecznie komunistów.
Ten nihilizm odziedziczyła w III RP część liberałów, którą swoją drogą niekiedy
bardzo trudno od lewicy, tej (post)komunistycznej, odróżnić. I to jest problem
wciąż aktualny, palący wręcz. Są w Polsce środowiska etnicznie polskie Polski szczerze
nienawidzące.
*
* *
Nie wiem dlaczego na koniec przypomniała mi się rzecz następująca. Po
słynnej krakowskiej wystawie „Polaków portret własny” z 1979 roku, która
cieszyła się ogromną popularnością, została wielka księga odwiedzających. W jednym
z wpisów czytamy: „Ja wszystko mogę zrozumieć, ale co tu robi ta kurwa
Wasilewska?”.
Ten felieton kojarzy mi się z artykułem Dmowskiego z bodajże "Przeglądu Wszechpolskiego". "Pół-polacy", bo tak nazywał się ten artykuł, są nadal głównym politycznym problemem dla myślących narodowo Polaków i vice versa. Ciężko o sensowny konsensus polityczny między tymi, którzy widzą naród jako najważniejszą wspólnotę polityczną, a tymi którzy widzą te wspólnotę w ponadnarodwej federacji.
OdpowiedzUsuń